
Pan księżyc jak duch Po dachach się snuł i spadł. Dla ciebie bym mógł Wyłowić go znów, ot tak. U stóp twych położyć, hej patrz Dla ciebie bym mógł. Zestrzelić Falcony raz, dwa W kosmiczny kurz. I góry bym przeniósł całe, Ale jeszcze, jeszcze W serce się nie mieszczę, Dajmy sobie czas. Sparzyłaś się, wiem Boisz się jeszcze raz. Dla ciebie bym mógł Na pieszo Saharę przejść I walczyć jak lew O ciebie bym umiał też. Dla ciebie mam czułość do gwiazd, Bez ciebie mnie pół. W twych oczach wieżowce są miast I motyl z pól. I góry bym przeniósł całe, Ale jeszcze, jeszcze W serce się nie mieszczę, Dajmy sobie czas. Sparzyłaś się, wiem Boisz się jeszcze raz. Ja będę tu o każdej z pór, Nie spieszy mi się, zaczekam tu. O każdej z pór zaczekam, Ja zaczekam tu. Pan księżyc jak duch Po dachach się snuł i spadł. Dla ciebie bym mógł Wyłowić go znów, ot tak Jak chłopiec z czołówki dreamworks. To chyba nasz rząd, Weź popcorn, za rękę mnie weź, Wyłączą prąd. Mmmm
