Dziś na ścianie wydrapałem łyżką twoje inicjały i kotwicę już łykałem, bo wsopmnienia spać nie dały. Obudziłem się wymięty, cały mokry i zmęczony... Dzielą nas krat grube pręty, czuję miękkość warg spragnionych I tylko mi ciebie brak w tym więźniu, i tylko mi ciebie brak, ciebie tu, ciebie tu, tylko mi ciebie brak w tym więźniu, i tylko mi ciebie brak, ciebie tu. Czy pamiętasz te gorące noce nasze nieprzespane, te miłością pałające słowa nam tak dobrze znane. Kaloryfer nie zastąpi ud gorących pożądania... Kiedy to się wreszcie skończy? Znowu dzisiaj nic ze spania! Bo tylko mi ciebie brak. . . itd. Błyszczą sznyty na mych rękach, już na dworze całkiem ciemno, gdzieś na pryczy sąsiad stęka, kiedy będziesz razem ze mną? Kiedy wątłe twe paluszki pogładzą me tatuaże? Kiedy szczupłe twoje nóżki oplotą mnie żądne wrażeń? I tylko mi ciebie brak. . . itd. Znowu paczkę dziś dostałem zawiązaną twoją ręką, całą noc gorzko płakałem, wszystko we mnie zmiękło, pękło! W paczce były: chleb, kiełbasa, papierosy, puszka mleka, a na kartce napisane słowa trzy: "ja kocham, czekam"... I tylko mi ciebie brak. . . itd. Oj, Stefan, jak mi ciebie brak. . . itd. Tylko mi ciebie brak... ciebie brak... ciebie brak... ciebie brak... ciebie brak... ciebie brak... ciebie brak... ciebie brak... Tylko mi ciebie brak. . .