[Laleczka z saskiej porcelany] [Twarz miała bladą jak pergamin] [Laleczka z saskiej porcelany] [Twarz miała bladą jak pergamin] Jak byłem mały, Mama mi śpiewała lalkę z porcelany, Z tej saskiej porcelany, Chroniąc mnie przed złymi snami. To życie kruche jest, Na końcu zostaniemy sami, W pokoju hotelowym biję się z myślami. Jak byłem mały, Mama mi śpiewała lalkę z porcelany, Z tej saskiej porcelany, Chroniąc mnie przed złymi snami. To życie kruche jest, Na końcu zostaniemy sami, W pokoju hotelowym biję się z myślami. Ty mnie nosiłaś pod sercem, Teraz ja oddam ci całe, Z bólu wyrywałem włosy, Płakałem, a tata stał pod szpitalem. Mamo, ja cały czas tęsknię, Dla ciebie dziś piszę kawałek. Przepraszam, że musiałaś martwić się, Kiedy mnie w łóżku nie było nad ranem. Pamiętam, jak się cieszyłaś, Gdy grałem dla ciebie ten prywatny koncert, To ty mnie zawsze uczyłaś, Że w życiu nie są najważniejsze pieniądze. Dzwonisz i pytasz co słychać Żeby nie martwić cię, mówię, że dobrze. Chcę, żebyś spała spokojnie, Przeze mnie miałaś już niejeden problem. Zdołałem wejść Tam, gdzie marzyłem od tylu lat. Jak czerń i biel, Tak bez ciebie wyglądałby świat. Ty bałaś się, Jak rzuciłem studia, grałem va banque. Nie sprawdzaj cen, mamo, My już nie musimy się bać. Jak byłem mały, Mama mi śpiewała lalkę z porcelany, Z tej saskiej porcelany, Chroniąc mnie przed złymi snami. To życie kruche jest, Na końcu zostaniemy sami, W pokoju hotelowym biję się z myślami. Jak byłem mały, Mama mi śpiewała lalkę z porcelany, Z tej saskiej porcelany, Chroniąc mnie przed złymi snami. To życie kruche jest, Na końcu zostaniemy sami, W pokoju hotelowym biję się z myślami. Czas leci jak piasek przez palce, Chciałbym słyszeć ciebie codziennie nim zasnę. Mamo, jeszcze raz zaśpiewaj kołysankę, Bo nie chce usypiać znowu po Xanaxie. Odmawiałaś sobie dla mojego szczęścia i brata, Nigdy nie mieliśmy za wiele, Na trzech etatach ganiał tata. Tym co mam się zawsze podzielę, To z naszego domu zasada. Nauczyłaś, żeby pomagać, Co to pokora i empatia. Zdołałem wejść Tam, gdzie marzyłem od tylu lat. Jak czerń i biel, Tak bez ciebie wyglądałby świat. Ty bałaś się, Jak rzuciłem studia, grałem va banque. Nie sprawdzaj cen, mamo, My już nie musimy się bać. Jak byłem mały, Mama mi śpiewała lalkę z porcelany, Z tej saskiej porcelany, Chroniąc mnie przed złymi snami. To życie kruche jest, Na końcu zostaniemy sami, W pokoju hotelowym biję się z myślami. Jak byłem mały, Mama mi śpiewała lalkę z porcelany, Z tej saskiej porcelany, Chroniąc mnie przed złymi snami. To życie kruche jest, Na końcu zostaniemy sami, W pokoju hotelowym biję się z myślami.